Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

13.07.2010 22:28

Tabula rasa :)

Trochę się zbierałam do założenia tego bloga... Wszystko przez to, że właściwie to nie wiem, czy zasłużyłam sobie na miano "fana motocykli" i czy to miejsce dla mnie. Bo niby czemu? Swojej maszyny nie mam, ba, nie mam nawet prawa jazdy na moto. Co więcej wśród moich znajomych jest "aż" dwóch motocyklistów, z których jeden jest póki co tylko kolegą z wirtualnego świata :) Po co mi więc ten blog? W założeniu ma być takim spowiednikiem kobitki, która w wieku dwudziestu paru wiosen stwierdziła, że motocykle to jednak TO! ;)

Krótkie podsumowanie zawodowe

Ja - Murka - przyznaję otwarcie, że gdzieś do dwudziestego trzeciego roku życia uważałam, iż motocykle i motocykliści to samo zło. Maszyny do zabijania i szaleńcy bez wyobraźni. Liczył się tylko samochód. Wprawdzie nie byle jaki, bo starannie i długo wybierany, a dalej pieszczony, chuchany i tulony do snu, ale jednak samochód. I tak, przyznaję - nie miałam nigdy do czynienia ani z komarkiem, ani z ETZ-tem (Ja - "karygodny błąd: ETZ-tą nie ETZ-tem" - zapamiętać na przyszłość! :P), a jedynym jednośladem, na którym "jako tako" potrafię jeździć jest rower. Dodatkowo też potwierdzam, iż w środowisku, w którym dojrzewałam i w którym przebywam obecnie motocyklistów jest Ci niedostatek. Przypadkowo tylko jeden gdzieś się napatoczył i teraz dzielnie musi walczyć z gradem pytań i powodzią próśb. A zatem o motocyklach wiem tyle, ile udało mi się o nich dowiedzieć przez ostatnie dwa miesiące. Jak to teraz młodzi mówią: żal.

Zarys problemu 

Nie ma się co ekscytować, bo pewnie wielu tak miało (oprócz tych, którzy urodzili się na dwóch kółkach), że uderzenie nadeszło znienacka. Tak po prostu. Pewnego pięknego dnia, nie pamiętam nawet w jakich okolicznościach, stwierdziłam, że chyba mnie popieprzyło skoro dobrowolnie rezygnuję z takiej frajdy (tu uwaga: zdanie twierdzące, nagle jasnym stało się dla mnie, że jazda na moto to czysta przyjemność). Przecież dwa kółka mają dokładnie to, czego mi potrzeba. Możecie się śmiać z patetycznego tonu tych słów, ale to przekonanie było tak silne, że nie zastanawiając się długo postanowiłam popukać się w czoło, jeszcze raz kilkakrotnie pokręcić głową z niedowierzaniem i... wykręcić numer do (nie)szczęśliwca - mojego jedynego znanego motocyklisty :D

Pierwsze starcie

Tak, tak - jak można się domyślać JZM (jedyny znany motocyklista) bym zarazem jedyną osobą, która - po wysłuchaniu moich argumentów - z radością oświadczyła, że mnie doskonale rozumie i że mogę na nią liczyć. Dalej już nie było tak łatwo... "No chyba Cię popier***", "Wyjedziesz i rozwalisz się na pierwszym zakręcie, tego chcesz?", "Kryzys wieku średniego, hę?" - to tylko niektóre komentarze znajomych :) Niezrażona takim odbiorem sprawy jednak, postanowiłam rozpocząć realizację celu. Na pierwszy ogień poszedł internet. Ja, jak to ja, wychodzę z założenia, że dobry research to podstawa. No i się zaczęło. Godziny buszowania po forach dla motocyklistów, kronikach policyjnych, Youtubie, zagranicznych stronach ze zdjęciami z powywalanymi flakami motocyklistów (trzeba wiedzieć, na co się porywa) itp., itd. I co? W pizdu informacji i mętlik w głowie...

Pierwsza jazda

Stara baba, a jak dziecko... Od czasu, kiedy dowiedziałam się, że JZM może "mnie przejechać" nie mogłam spać :P Aż w końcu nadszedł ten dzień! Najpierw piętnastominutowy (MÓJ!) wykład o tym, jak powinien być ubrany i jak powinien zachowywać się pasażer (teoretycy górą!). A potem pierwsze metry... pierwszy przechył i... się prostuję - głupia kobieta! Dalej już jednak było tylko lepiej. Nawet nie poczułam, że przejechaliśmy niemal 100 km. Było bosko :D Te zakręty, przyspieszenie, odczucie prędkości... Moje przypuszczenia się potwierdziły - wpadłam w motocyklowe sidła!

Drugie starcie

Powoli kończę ten przydługi wstęp. Drugie starcie to po prostu przejście od słów do czynów. Jak na prawdziwą kobietę przystało, nie bacząc na nic, pobiegłam zapisać się na kurs prawa jazdy kategorii A :) Szczęśliwie część teoretyczna już za mną. Jednak dopiero teraz rozpoczyna się moja prawdziwa przygoda z dwoma kółkami. W najbliższy czwartek pierwsze jazdy i początek Pamiętnika Początkującej Motocyklistki Murki :)

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Może ktoś dotarł do tego miejsca i co więcej, będzie miał ochotę tu wrócić, a nawet wesprzeć mnie słowem i wskazówkami na "nowej drodze życia"? Kto wie :)

Pozdrawiam Was serdecznie

Murka

Komentarze : 14
2010-07-18 16:00:56 tomy

czekam na cz. 3 ;]

2010-07-15 15:21:04 alucard

Heh myślałem przez chwilę, że to wpis mojej siostry ehm siostrzenicy, u niej też była to miłość od pierwszego obejrzenia.
Podziwiam za siłę charakteru i zdecydowanie dziewczynom na pewno jest trudniej o akceptacje takiego hobby.
Wszyscy tu czekamy z niecierpliwością na kolejne wpisy :)

2010-07-15 00:39:08 KURT

fajnie fajnie szkoda ze tak późno to zobaczyłaś ale to zawsze cos niektórzy jak ja maja po 20lat i już 6 motor. Pozdro i szerokości ;)

2010-07-15 00:27:41 dawid

Wyrazy szacunku, dzielę radość. Dwa koła z silnikiem cieszą niezależnie od marki, mocy itp. Mała dygresja do wpisu Kolegi Odważnego - z tym omijaniem korków warto poczekać, aż się umie trzymać moto w pionie przy prawie zerowej prędkości. Kierowcy aut są dostatecznie wkurzeni, nawet jak im nie zerwiesz lusterka i nie przyblokujesz na światłach (jeden pojazd więcej z przodu - szanse na myknięcie maleją). Pozwolę sobie dać mała radę na podstawie własnych doświadczeń - podczas praktycznej nauki przy katowaniu ósemek zwróć uwagę na countersitting, czyli przeciwdziałanie ciałem po zewnętrznej, przydaje się też przy ciasnym zawracaniu. Ucz się panowania nad maszyną przy bardzo wolnej jeździe, powyżej 10 km/h jedzie sama. Zwróć uwagę na ruszanie w zakręt - stoisz na lewej nodze, prawa na hamulcu, bo pod górę, a masz skręcić w prawo na skrzyżowaniu i nie wypaść na przeciwny pas. Być może koledzy mnie ofukną, żem niezdara, ale dopiero jak opanowałem powyższe, zaczęła się prawdziwa frajda - fakt, że mam trudny motocykl. A, jeszcze jedno - uwierz w przeciwskręt - to działa i przy kładzeniu maszyny, i przy wyprowadzaniu z łuku. Po prostu - działamy na kierownicę odwrotnie niż w rowerze powyżej pewnej prędkości. Pozdrawiam!

2010-07-14 21:07:38 Odważny

Emzeteczka to taka poczciwa kobitka ej no weź :P tak na przyszłość bo większość motocyklistów ujeżdżała eteki to tak możesz używać : etezetka, etka, emzeta itp itd :P A propos to fajnę sprzęty są miałem 4 lata i miło wspominam. A wpis rewelacyjny ;) do tego dziewczyna w naszym nowym gronie, elegancko :) trzymam kciuki abyś prawko trzasnęła za pierwszym i oczywiście szybciutko kupuj motorek bo bez niego jak bez ręki ;) Kochasz już teraz motocykle.... poczekaj aż pierwszy raz wjedziesz do miasta i ominiesz każdy korek przed Tb :P Kocha się je za to że są i mruczą a na dodatek dają tyle radochy i praktycznych zastosowań że głowa mała :) Pozdrawiam :) no i pierwsze koty za płoty co nie :P

2010-07-14 20:09:38 Murka

Dzięki wszystkim za odwiedziny - doceniam moc dobrego słowa od Was :)

Ananas - niestety do chwili posiadania własnej maszyny jeszcze mi bardzo daleko...

GetiZ - daj znać, jak Ci poszło!

speedfighter636 - Rizla - święta prawda! :)

Ja - biję się w piersi! Będę pamiętać - właśnie po to tu jestem, żeby inni poprawiali i edukowali mnie, niewiedzącą ;) Wyszłam z założenia, że MZ ETZ to rodzaj męski i jak męski się odmienia. Widocznie jednak to kolejna moto laska. Wybacz :)

Murka

2010-07-14 19:41:18 Ja

"...komarkiem, ani z ETZ-tem..."

ehh a tak ladnie sie zapowiadalo a tu taki karygodny błąd: ETZ-tą nie ETZ-tem

2010-07-14 11:39:27 speedfighter636 - Rizla

Ja chyba należę do tych, którzy się z tym urodzili ;) Ale miłość do motocykli jeszcze mocniejsza z każdym dniem. To ja życzę powodzenia i trzymam kciuki ! W końcu dziewczyny się muszą wspierać ;)

2010-07-14 11:15:40 Dawid69

Milutko się czyta i życzę powodzenia na jezdzie ;p
LWG

2010-07-14 10:21:43 GetiZ

Fajnie napisane.

Ja dzisiaj o 14 mam egzamin ;D

Lewa!

2010-07-14 09:58:55 Ananas

Zdecydowanie wrócę :). Też zaczynałem swoją przygodę z motocyklami praktycznie od kursu. Fajnie się jeździło, ale dopiero na swojej maszynie (i bez instruktora na plecach) czuje się prawdziwą motocyklową frajdę. Pozdrawiam i... lewa w górę! :D

2010-07-14 09:58:44 Ananas

Zdecydowanie wrócę :). Też zaczynałem swoją przygodę z motocyklami praktycznie od kursu. Fajnie się jeździło, ale dopiero na swojej maszynie (i bez instruktora na plecach) czuje się prawdziwą motocyklową frajdę. Pozdrawiam i... lewa w górę! :D

2010-07-14 09:06:56 echo

przyjemnie się czytało, i czekam na kolejne wpisy :) pozdro !

2010-07-14 04:27:48 Cortes

Powodzonka, gratulacje otwarcia oczu !!

  • Dodaj komentarz